7K! / DL / 2024
Ostatnimi czasy coraz częściej trafiają do mnie arcyciekawe produkcje z nieznanej mi wcześniej berlińskiej wytwórni 7K! Wystarczy wspomnieć choćby wydany jakiś czas temu The Spirit of Things Laury Masotto, choć oczywiście tych wszystkich produkcji 7K! ma bez liku. Oficjalnie i „katalogowo” wydawnictwa te spaja bardzo szeroko definiowane pojęcie neo-klasyki. Faktycznie zaś coś, co określiłbym raczej wychodzeniem poza neo-klasykę przy zachowaniu klasycznej bazy instrumentalnej, choć oczywiście bez jakichś większych zahamowań jeśli chodzi o wzbogacanie tego o wszelkiej maści elektronikę. I nie inaczej jest w przypadku najnowszego wydawnictwa projektu Arborra. Wydawnictwa dość krótkiego, bowiem po dwóch wypuszczonych w cyfrowy świat jednoutworowych singielkach, wychodzi wreszcie właściwa debiutancka epka berlińskiego projektu. EP-ka króciutka, pięcioutworowa, nie mająca nawet dwudziestu minut… Ale czegóż my tu nie mamy? Kontemplacyjny jazz, neoklasyczne a nawet powinienem bardziej napisać filmowe zacięcie, do tego pewna dawka odważnie łączonej z tym wszystkim elektroniki…
Już sam otwierający to wydawnictwo tytułowy utwór dość jasno pokazuje z czym będziemy mieli do czynienia. Nieco mroczny, noirowy, kołyszący się gdzieś w klubowo-knajpianych papierosowych oparach jazz delikatnie podszyty klimatem starej muzyki filmowej, przetykany gdzieniegdzie, zwłaszcza z początku, delikatnym arpeggiatorem… Im dłużej tego słucham, tym bardziej to do mnie przemawia i wyzwala ochotę na kolejne odtworzenie w pętli. Utwory takie jak wspomniany Arborra, drugi z kolei Serenity, czy zamykający to dziełko Stargazer bez dwóch zdań odnalazłyby się na ścieżce dźwiękowej jakiegoś nowego, porządnie zrobionego i głęboko osadzonego w jedynce sequela Psów. Pozostałe zresztą też, choć może nie są już aż tak bardzo „lorencowe“. Choćby osadzone w podobnych klimatach przedostatnie Bardo, które pomimo trzymania konwencji, pozwala sobie na nieco szersze sięgnięcie po barwy i instrumentarium. W ogóle z każdym kolejnym przesłuchaniem coraz bardziej staje mi przed oczami wymieniona przed momentem nie wprost Suita Jazzowa. Absolutnie nie w formie zarzutu, raczej bardzo miłego nawiązania. Okres karencji minął, szmat czasu upłynął, niech więc ktoś wyjdzie z tego samego punktu i idzie w swoją stronę. A w jakąś bardziej swoją stronę pewnie pójdzie, o czym świadczy choćby mocne elektroniczne wejście w pierwszych dwóch utworach. No cóż… jak jesteś z Berlina to się tego nie wyprzesz ani nie zaprzesz. I choćbyś nawet chciał z tego Berlina wyjechać, to Berlin nie wyjdzie z ciebie. W tym przypadku szkoła berlińska pobrzmiewa jednak gdzieś tylko w tle i nie za często. Dodaje to Arborrze jeszcze bardziej specyficznego uroku i sprawia, że aż się chce czekać na kolejne tym razem już pełne wydawnictwo. Bo na tym pierwszym jest, jak na debiut, zdecydowanie bardziej niż przyzwoicie, ba! jest doskonale, rewelacyjnie nawet. Oby tylko tych, pozostawiających pewnego rodzaju niedosyt, dwadzieścia minut szybko przerodziło się w jakąś regularną płytę, pozwalającą potraktować tę epkę jako taką tylko przystawkę przed właściwą ucztą, inaczej jako słuchacz będę zdecydowanie niepocieszony.
Data wydania: 11 października 2024
Piotr Wójcik