Young God Records / LP/CD/DL / 2001
Niektóre wydarzenia nigdy nie powinny być umieszczone w czasie – oto jedno z nich, zgaduj-zgadula kiedy powstał ten tekst.
Po zakończeniu działalności Swans, Gira postanowił powołać swój indywidualny projekt, Angels of Light. Jednak, mimo skrętu w kierunku solowej kariery, Gira nie zapomniał o swoich korzeniach. Stworzył Angels of Light i kontynuował swoją niekonwencjonalną, piękną twórczość nagrywając albumy, które przypominały o jego muzycznej przeszłości, jednocześnie wybiegając mocno w przyszłość. Cały Michael – niepokorna dusza, łączy innowacyjność z szacunkiem dla swojego muzycznego dziedzictwa.
Album How I Loved You zespołu Angels of Light to wyjątkowe dzieło, które zasługuje na uwagę każdego miłośnika muzyki. Wydany w 2001 roku album jest drugim pełnym albumem projektu Michaela Giry (przedstawiać nie trzeba), znanego z jego wcześniejszej pracy z uwielbianym przeze mnie Swans. I tu, już po pierwszym akapicie wiadomym będzie, iż ta recenzja nie będzie obiektywna. Do rzeczy jednak.
Album składa się z dziesięciu utworów, które łączą w sobie elementy muzyki folk, country i post-rocka. Każdy utwór na płycie ma swoją unikalną atmosferę i charakter, a jednocześnie tworzy spójną całość. Pierwszy utwór, Evangeline, to połączenie muzyki country z post-rockiem, które rozwija się od prostego riffu na gitarze akustycznej do emocjonalnego klimatu, łacząc się z całością zespołu. Kolejny utwór, Untitled Love Song, wyróżnia się pięknymi melodiami i żeńskimi wokalami – coś do czego Swans zdążył nas przyzwyczaić, ale zostawił na tyle wolnej przestrzeni, że wciąż się zachwycamy nabierając ze szczęścia tyle powietrza w płuca, że rozsadza pełnią światła.
Jednak to utwór Two Women jest prawdziwym klejnotem tego albumu. Jest to rozbudowany, 12 minutowy epos, który rozwija się ku wspaniałemu kosmicznego klimatowi. W ostatniej minucie, gdy muzyka zaczyna zanikać, Gira szepcze słowa „Nie mogę żyć bez ciebie… do widzenia Jane.”. Ten moment sam w sobie sprawia, że cały album jest wart przesłuchania. W tym tkwi specyficzny urok Giry, wymykającego się wiecznie wszelkim szufladkom.
How I Loved You to album, który pokazuje, że Michael Gira jest artystą, który nie boi się eksperymentować i przekraczać granic gatunków muzycznych. Jego twórczość z Angels of Light jest dowodem na to, że muzyka może być zarówno piękna, jak i mroczna, a jednocześnie głęboko poruszająca.
How I Loved You nie tylko pokazuje Girę jako artystę, który potrafi zrównoważyć innowacyjność z szacunkiem dla swojego muzycznego dziedzictwa, ale także jako artystę, który potrafi komunikować się ze słuchaczem na bardzo osobistym poziomie. Każdy utwór na płycie, od Evangeline po Two Women, jest jak osobista rozmowa między Girą a odbiorcą. Ta intymność, połączona z muzyczną innowacyjnością, sprawia, że How I Loved You jest albumem, który zostaje z mną na długo po jego przesłuchaniu – tak długo, iż po 23 (!) latach wciąż się utożsamiam z tym graniem i wciąż jestem jego (tak!) wyznawcą.
Warto zauważyć, że Gira nie tylko wrócił w efekcie do Swans, ale także kontynuował swoją solową karierę, tworząc muzykę, która nadal jest innowacyjna i emocjonalnie poruszająca. To pokazuje, że Gira jest artystą, który nieustannie się rozwija, jednocześnie pozostając wiernym swoim muzycznym korzeniom. Bez względu na to, co przyniesie przyszłość, jestem pewien, że Gira będzie nadal tworzyć muzykę, która porusza i inspiruje. Jego twórczość z Angels of Light i Swans jest dowodem na to, że muzyka może być zarówno piękna, jak i mroczna, a jednocześnie głęboko poruszająca.
PS. Pamiętajcie, zabierajcie ze sobą zatyczki na koncerty gdzie pojawia się Michael i jego nieugięta załoga.
Artur Mieczkowski
Zdjęcia z koncertu Angels of Light, który odbył się w warszawskim klubie No Mercy, 8 października 2005 roku. Supportem był zespół Akron / Family
Autor zdjęć: Artur Mieczkowski