Expert Sleepers / LP/ DL / 2024

Mam jakąś słabość do wykonawców, zespołów, artystów w ogóle, którzy uparcie wierni są jednej wytwórni, czy to już swojej, czy cudzej. Może ładnie wygląda to w dyskografii, może przypomina to taką nostalgiczną, staromodną historię o wierności w biznesie, nie wiem… w każdym razie odnoszę wrażenie, że dość często w parze idzie za tym wyższy niż przeciętny level tego, co dostaję potem do słuchania (i w sumie, gdyby tak się zastanowić, to wiele moich ulubionych zespołów mocno się „popsuło” lub spuściło z tonu właśnie tuż po zmianie wieloletniej wytwórni na jakąś większą). Andrew Ostler, póki co wszystkie pięć płyt wydał w jednej – swojej własnej Expert Sleepers, zaś jego ostatnie dzieło jest czymś co zdecydowanie przypadło mi do gustu, by nie rzec, że rzuciło na kolana. Skłoniło też do zapoznania się z jego wcześniejszymi płytami. Jednak to nie o nich będzie niżej…
The Blind Sublime to typowa neoklasyka bazująca na samplach, przetworzonych instrumentach, komputeryzacji. Komputeryzacji, która poszła obecnie tak daleko, że pozwala artystom na wiele. Bardzo wiele. W przypadku Andrew warto zauważyć, że swoje albumy tworzy on korzystając z w miarę stałego zestawu środków: mocno przetworzonego saksofonu, syntezatora modularnego i (od jakiegoś czasu) bazującej na samplach orkiestracji. Całość brzmi specyficznie, bowiem sam syntezator schowany jest najczęściej mocno w tle, czasami wyskakując (bardziej na poprzednich płytach) z lekkim arpem, saksofon odpowiada za drony i pady a główny ciężar kreowania nastroju zaczęła z czasem brać na siebie orkiestracja. O ile jednak na Dots on a Disc of Snow czy Four Drones for Saxophone and Modular Synthesizer muzyka ta była wyraźnie instrumentalna to The Blind Sublime jeszcze mocniej wychyla się w kierunku neoklasyki. I tu zaczynam się, szczerze mówiąc, zastanawiać, jak określić muzykę, która wyraźnie eksponuje i stawia na pierwszym miejscu chór, mając jednocześnie świadomość, że chór ten jest całkowicie wirtualny (samplowany oczywiście, nie mylić, z żadną zarazą AI). Zwłaszcza, że całość doprowadzona została przez kompozytora do takiej perfekcji, że chyba jedyną poszlaką, która na pierwszy rzut ucha mogłaby wskazywać, że nie mamy do czynienia z nagraniem pełnego chóru mieszanego, jest brak skomplikowanych tekstów utworów.
Samo The Blind Sublime jest zresztą dziełem monumentalnym, bijącym na głowę wiele ścieżek dźwiękowych mniej czy bardziej znanych seriali lub filmów. Drony i saksofon ustąpiły pola zarówno orkiestracji, jak i – przede wszystkim – partiom chóralnym (są jednak obecne i nawet w tym minimalnym zakresie robią robotę). Aranżacje chóru są niesamowicie klimatyczne, tchną trochę przełomem XIX / XX wieku, choć słychać w nich też dużo dwudziestowiecznych inspiracji. Są momenty, kiedy odnoszę wrażenie, że mamy tu wszystko, co najlepsze i z Szymanowskiego i z Brittena i z Góreckiego… Zwłaszcza drugie na płycie Confession kreuje tak niesamowity klimat, że można go słuchać w nieskończoność. I to pomimo faktu, że całych siedem minut opiera się tak naprawdę o jedną, niezbyt skomplikowaną frazę melodyczną. Przetworzoną, raz, drugi trzeci, ale… to harmonia jest tu królem i to specyficzne rozwiązania harmoniczne sprawiają, że na całym ciele słuchacza pojawia się gęsia skórka…
Andrew Ostler wydał płytę bez wątpienia wybitną, choć jednocześnie cholernie trudną, która dla wielu okaże się pewnie zbyt nudną, zbyt dętą, pompatyczną, czy nawet zbyt pretensjonalną (zwłaszcza jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do neoklasyki czy współczesnej muzyki klasycznej). Jednak tym wszystkim, którzy szukają czegoś innego niż tylko harsh noisu, industrialu czy rockowo-metalowych dźwięków, albo agresywnej chropowatej elektroniki, zdecydowanie mogę The Blind Sublime polecić. Dla mnie to zdecydowanie jedno z najlepszych wydawnictw całego 2024 roku, zdecydowanie zasługujące na zdobycie większego zasięgu wśród słuchaczy i szersze wybicie się, niż do tej pory osiągnięte…
Piotr Wójcik