„Za każdym razem, kiedy tripujesz na kwasie, różni się on od poprzedniego, ale wciąż ma swój unikalny podpis” – mówi Michael J York. Jest to mniej więcej analogiczne do sposobu, w jaki można doświadczyć muzyki Teleplasmiste – jego duetu z Markiem O Pilkingtonem. Ich muzyka jest bujna i wielowarstwowa jak podłoga lasu deszczowego, złożona siatka dźwięku, która porusza się w kilku kierunkach jednocześnie. Niektóre z tych ruchów są pod powierzchnią, celowo zakopane nisko w miksie, „aby mogły cię zaskoczyć, gdy jesteś w innych warunkach”, jak to ujął Pilkington. „Podobnie jak w przypadku psychodelików, lubimy myśleć, że ludzie mogą powrócić do muzyki w różnych nastrojach i różnych ramach umysłu, i że różne rzeczy pojawią się w ich uszach”. Pasuje do kosmicznych eksperymentów, które duet eksplorował na poprzednich albumach, takich jak To Kiss The Earth Goodbye i Frequency is The New Ecstasy, i działa jako uzupełnienie wcześniejszej pracy Yorka jako członka Coil, a obecnie wraz ze Stevem Davisem i Kavusem Torabi w The Utopia Strong.
Of Nature And Electricity jest tak przyszłościowy, jak Teleplasmiste kiedykolwiek było. „To najbardziej złożona muzyka, jaką kiedykolwiek stworzyliśmy” – mówi Pilkington. Pięć utworów, z których tylko jeden trwa mniej niż osiem minut, ma ogromny zakres. Kolażowe podejście do kompozycji na tym albumie zaowocowało czymś odmiennym i dramatycznym, muzyką, która obejmuje intensywne wahania tempa i obraca je na swoją korzyść. „Wspaniale było znaleźć sposób, aby utwór przekształcił się w coś zupełnie innego. Mike jest szczególnie dobry w łączeniu ze sobą rzeczy, których nie wyobrażasz sobie, że zadziałają” – mówi Pilkington. Pomimo wszystkich dzikich fal hałasu generowanego maszynowo, zespół wplótł również wiele organicznego materiału. York zwraca uwagę, że trzy z czterech utworów „zostały nagrane przy użyciu mikrofonu”. Na medytacyjnym zamknięciu Into Words And Out Of Them Again, mówi Pilkington, „zauważyliśmy, jak obecne było powietrze przechodzące z ust Mike’a do fajki, na której grał. Słychać, jak zgrzyta i gwiżdże. Daje to naprawdę żywą, organiczną obecność, której może brakować w niektórych „muzykach nietkniętych ludzkimi rękami”. Tytuł płyty, Of Nature And Electricity, również zgrabnie podsumowuje cały etos zespołu.
To sposób, w jaki Teleplasmiste znajduje harmonię między tymi dwoma przeciwieństwami, sprawia, że ich muzyka jest tak wciągająca, wykorzystując moc syntezy analogowej, aby sięgnąć do niewysłowionego, ale jednocześnie wstrzykując wystarczająco dużo natury i człowieczeństwa, aby uczynić ją emocjonalnie dostępną – kosmiczne płótno dla tego aktu ekspresyjnej wymiany, która może być zupełnie inna w zależności od słuchacza. Są niezmiernie dumni z nowego albumu – szansy na odważniejsze i jeszcze bardziej eksperymentalne podejście do muzyki. „To krok dalej od tego, co robiliśmy wcześniej” – mówi Pilkington. „To jedne z najbardziej odjechanych utworów, jakie kiedykolwiek stworzyliśmy”.
Grafika na album powstała dzięki ich przyjaciółce Fuchsii Voremberg, sprzedawczyni rzadkich książek, która wspomniała, że znalazła coś, co muszą zobaczyć – jedyną w swoim rodzaju XIX-wieczną kolekcję żywo narysowanych automatycznych rysunków wykonanych za pomocą urządzenia zwanego pendulografem. Coś w rodzaju harmonografu, pendulograf został opisany w publikacji z 1881 r. autorstwa. Johna Andrew: Pendulograph: a series of Bi-Pendulum Writings of the Twenty Ratios of the Musical System; or Sound Seen in the Silence. Proto-psychodeliczne obrazy są doskonałym uzupełnieniem transportującej muzyki albumu, a każdy egzemplarz winylowego LP będzie zawierał risograficzną odbitkę jednego z obrazów.
Zaadaptowane z artykułu dla subskrybentów Quietus, autorstwa Patricka Clarke’a
Data wydania: 1 listopada 2024
Wydawca: The state51 Conspiracy
Opracował: Marek “Lokis” Nawrot