„Całość jest dla mnie jednym wielkim krajobrazem muzycznym, jednym
smakiem, kolorem i zapachem (…) nie jest to gładki, wypolerowany materiał pod tym względem. Gdyby taki był, to byłoby to o wiele mniej spójne z treścią i straciłby na wiarygodności.”
Drugi longplay Matuesza Tomczaka (wydany rok po debiutanckim Ekshibicjonizmie) ukaże się 6 września na CD nakładem Opus Elefantum. Twórca, który w tym roku wystąpił na OFF Festivalu, oferuje swoim słuchaczom materiał w pełni introspektywny, który można opisać
również takimi przymiotnikami, jak: unikatowy, osobisty, autentyczny, ale również prowokujący i intrygujący, zachowujący przy tym – typowy dla artystycznego popu – piosenkowo-przebojowy sznyt.
Szukając odniesień do innych artystów, które mogą posłużyć za inspiracyjny kompas, warto zwrócić się do odwołań, które wskazał sam Mateusz. Autor sam wskazuje bowiem na inspiracje następującymi wykonawcami: SOPHIE, A. G. Cook, Nine Inch Nails, Atrax Morgue. Ponadto podkreśla, że silny wpływ na jego artystyczną impresję miała również estetyka gier, takich jak Mirror Edge Catalyst oraz seria Silent Hill, a także gatunek filmowy horror. Podkreśla jednak przy tym wyraźnie, że przy tym wszystkim kierował się silną potrzebą oryginalności oraz stworzenia czegoś, co będzie wysoce unikalne – „zaczynając jakieś utwory czułem potrzebę zrobienia muzyki, której nie umiem sobie wyobrazić lub której jeszcze nie słyszałem, coś na zasadzie próby zaskakiwania samego siebie, pozwala to utrzymać ekscytację w procesie tworzenia”.
Koncepcja, która stanowi muzyczną zawartość płyty Niektóre sekrety powinny pozostać marzeniem opisana została przez samego twórcę, który przedstawia ją w następujących słowach: „Całość jest dla mnie jednym wielkim krajobrazem muzycznym, jednym smakiem, kolorem i zapachem. To brzmienie tłumionej seksualności, brzmienie cursed biurowców, brzmienie podmuchu wiatru silnego jak odrzucenie czy zazdrość. Niebieska futurystyczna
desperacja”.
Od Autora:
O płycie:
Niektóre sekrety powinny pozostać marzeniem to w mojej głowie czysta ekspresja takich emocji, jak złość, frustracja, desperacja, zazdrość czy smutek. Faluje między maniakalną obsesją i melancholijnym oddechem. Wyraża też więcej mojej agresji i intensywności, niż kiedykolwiek
wcześniej. Ma dawać ukojenie, prześladować, wiercić, czasem budzić niepokój i jednocześnie głaskać.
Stworzyłem własną estetykę i świat zamknięty w prawie godzinie dźwięku. Estetykę zabarwioną poczuciem winy i wstydu, tłumioną seksualnością i melancholijnością cursed biurowców nad brzegiem morza w trakcie blue hour. Okładka jest prosta, choć unikalna, tak samo jak – mimo wszystko – proste i unikalne są w nas te wszystkie uczucia i mechanizmy. To balans pomiędzy ciężarem a lekkością przeżywania. Fale mają tu dla mnie szczególną symbolikę.
Kocham tę muzykę, jak własne dziecko; gdy się do niej zwracam jest dla mnie zrozumieniem i bezpieczeństwem. Widzę odbicie swoich dźwiękowych „kinków” i wspominam chwile tweakowania syntezatorów i sampli niczym satysfakcjonujący seks lub masturbację. Sound design to eksplorowanie przyjemności i intymności z samym sobą, a możliwość wyrażania się w tym obszarze i bycia słyszanym jest porównywalna z tym, gdy ktoś akceptuje nasze najbardziej
perwersyjne myśli.
O inspiracjach:
Na pewno duży wpływ na ten album miał horror. Zawsze dużą inspiracją był dla mnie mój osobisty horror, który zacząłem eksplorować, konsumując go również jako gatunek. Latem 2023 roku obejrzałem mnóstwo niszowych i tak samo beznadziejnych, jak i świetnych horrorów, co na pewno odbiło się na ostatnich etapach pracy i klipie do pierwszego singla. Miałem w głowie brzmienie do którego dążyłem, na które w szczególności wpływ miała estetyka takich gier jak Mirrors Edge Catalyst czy seria Silent Hill i twórczość takich muzyków jak m.in. SOPHIE, A. G. Cook, Nine Inch Nails, Atrax Morgue. Choć pamiętam, że zaczynając jakieś utwory czułem potrzebę zrobienia muzyki, której nie umiem sobie wyobrazić lub której jeszcze nie słyszałem. Coś na zasadzie próby zaskakiwania samego siebie. Pozwala to utrzymać ekscytację w procesie tworzenia.
Miksując album nie szczędziłem pełnego spektrum częstotliwości, chciałem żeby słuchanie tego głośno dawało po jakimś czasie uczucie otępienia, żeby wręcz mogło ukłuć. Niektóre elementy zostały przesadzone, nie jest to gładki, wypolerowany materiał pod tym względem. Gdyby taki był, to byłoby to o wiele mniej spójne z treścią i straciłby na wiarygodności.
Data premiery: 6 września
Wydawca: Opus Elefantum