Geins’t Nait + Scanner + L. Petitgand – OLA

Ici d’ailleurs / Mind Travels Series / CD/DL / 2023

Geins't Naït & Scanner & L. Petitgand – OLA Anxious Magazine

Trudno jednoznacznie ocenić czym jest Mind Travels, projekt, za którym stoją Geins’t Naït i Laurent Petitgand, muzycy z ponad 30. letnim stażem artystycznym i jak dokładnie wyglądają jego powiązania z Ici d’ailleurs. Z jednej strony mamy przecież sublabel powyższej wytwórni, Mind Travel Series, jakby specjalnie wydzielony dla wspomnianej wyżej wspólnej serii nagrań obu artystów, nawiązujący do niej nawet nazwą. Z drugiej – podwytwórnia ta wydała jeszcze kilka wydawnictw innych twórców, niezwiązanych zdaje się bezpośrednio z tą serią. Dość powiedzieć, że Mind Travels podróżuje od roku 2014 i przynosi nam, w zależności na co spojrzymy, albo piętnaste wydawnictwo podwytwórni, albo piąta płytę z tej konkretnej serii. Tym razem z dodatkowym gościem, Scannerem, którego całkiem niedawno wspominaliśmy na łamach Anxious w związku z jego kolaboracją z øjeRum.

Geins’t i Laurent celują od początku w rozumianą przez siebie wypadkową ambientu i noisu, który nazywają „dark ambient noisem”, z dodatkowymi inklinacjami do ucieczek w industrial z jednej strony, a neoklasykę ze strony drugiej. “OLA” nie jest pod tym względem wyjątkiem. Kontynuuje wytyczoną linię i kolejny raz oferuje nam trudną, eklektyczną acz przepiękną muzykę, na tle której francuskojęzyczne teksty brzmią jeszcze donioślej niż zazwyczaj (choć być może owa doniosłość bierze się również i z tego, że “Gilles.2” to utwór poświęcony Gillesowi Deleuzowi – i to teksty tegoż filozofa słyszymy w tle). Wróćmy jednak do początku. Zaczynamy wprawdzie od bardziej stonowanych dźwięków, bazującego na fieldrecordingu „MT-26”, później jednak szybko przechodzimy do intensywniejszych harmonii, czy żywszych rytmów. Całość czasami aż wwierca się w mózg, jako choćby “370”, gdzie przez niesamowicie „francuski” motyw pianina non stop przebijają się zarówno charakterystyczne dla Scannera elektryczne zakłócenia, jak i dark-noise w którym gustują Naït i Peitgand. Jest na tej płycie sporo, by nie rzec bardzo sporo rytmiki (“Bra”, “Bed”) balansującej na krawędzi, na której industrial i jego pochodne przechodzą w poniekąd monotonny wręcz trans. Czy ewokują aż techno (jak twierdzi promująca ten materiał wytwórnia)? Ja bym się jednak na takie porównania chyba nie odważył. Tytułowy utwór “Ola” to z kolei przesunięcie w kierunku obsesyjno-kompulsywnego powtarzania tych samych motywów, w tle których pojawiają się ambientowe plamy, które stopniowo przechodzą jedna w drugą. Całość ewoluuje powoli w dźwięki bardziej podchodzące pod mocno podszyty samplami trance. Dość podobnie brzmi pod tym względem i kolejny “Mouche”, choć efekt ten wykorzystano z przesunięciem środków wyrazu i za pomocą nieco innego ich połączenia. Ostatnie dwa utwory zdają się odpływać zdecydowanie bardziej w stronę dark ambientu, uspokajając nieco nastrój i zamykając ten album w sposób bardziej stonowany, rezygnując z fragmentów bardziej agresywnie drenujących mózg słuchacza, choć w przedostatnim “Morphengu” sample wokalne, nawet jeśli mocno przetworzone, to zdają się momentami brzmieć wciąż nieco agresywnie. “95-MW” to jednak zdecydowanie najbardziej ambientowy utwór z całej płyty. Epatujący mokrymi plamami dźwięków, powoli rozkręcający się z minuty na minutę, wprowadzający w końcu lekkie dudnienie basów, przetworzone wokalne sample, a nawet lekko transowe motywy perkusyjne, wszystko jednak w ambientowej konwencji, która finalnie znowu rozmywa się ulegając stopniowej dekompozycji i zmierzając finalnie do ciszy.

“Ola” to mocna pozycja na liście wydawnictw GN + LP (nie zapominając oczywiście o Scannerze). Nie będzie to oczywiście płyta dla każdego i trzeba powiedzieć sobie jasno, że krąg odbiorców tego typu trudnych dźwięków jest poniekąd ograniczony. Jeśli jednak gustujecie zarówno w połączeniach industrialu i ambientu, czy eklektycznej muzyce noisowej/elektronicznej, w której istotną rolę odgrywa zarówno faktura jak i melodia, po przesłuchaniu tego wydawnictwa nie powinniście się czuć zawiedzeni.

Piotr Wójcik