Koncert: 33 | Alexander Iezzi, Billy Bultheel, Ivan Cheng

Klub Żak, Gdańsk | Sobota, 11 stycznia 2025 o 20:00
Al. Grunwaldzka 195/197, 80-266 Gdansk, Poland

33 | Alexander Iezzi, Billy Bultheel, Ivan Cheng

Zespół 33 – w składzie Alexander Iezzi (perkusja i perkusjonalia), Billy Bultheel (fortepian) i Ivan Cheng (wokal, klarnet) – przedstawi w Klubie Żak osobliwą wizję muzyki, w której spotykają się m.in. industrial, nowa muzyka, techno, renesansowa polifonia, eksperymentalny pop i performance.

Berliński projekt 33 funkcjonuje na pograniczu muzyki eksperymentalnej, sztuk wizualnych i performance’u, a fundament grupy stanowią dwaj artyści o szerokich i różnorodnych horyzontach. Pochodzący ze Stanów Zjednoczonych Alexander Iezzi wystawiał swoje prace i przedstawiał działania performatywne między innymi w MoMA w Nowym Jorku, Kunstinstituut Melly w Rotterdamie, KW w Berlinie czy Halle Für Kunst Steiermark w Grazie, a muzyką zajmował się wcześniej między innymi w duecie Divorce Money. Belgijski kompozytor Billy Bultheel studiował z kolei komponowanie muzyki elektronicznej w Instytucie Sonologii w Konserwatorium Koninklijk w Hadze, ale w kręgu jego najbliższych zainteresowań znajduje się również muzyka średniowiecznej Europy i renesansowa polifonia, co we własnych koncertach często przedstawia za pomocą samodzielnie konstruowanych instrumentów.

Podczas koncertu w Klubie Żak dodatkowo będzie im towarzyszył pochodzący z Australii, mieszkający w Amsterdamie Ivan Cheng – artysta zajmujący się przede wszystkim sztukami wizualnymi, którego prace można było podziwiać w Édouard Montassut w Paryżu, Frac des Pays de la Loire w Nantes czy gta Exhibitions w Zurychu.Bogate doświadczenia wszystkich trojga przyczyniły się do powstania projektu, w którym można usłyszeć także echa nowej muzyki, techno, industrialu, operowego śpiewu i eksperymentalnego popu. Co jednak najważniejsze, 33 jest platformą do wspólnych działań z artystami i artystkami z przeróżnych środowisk. Brzmienie i skład projektu nieustannie ewoluują, a podczas koncertu w Klubie Żak przedstawione zostanie ich najnowsze wcielenie, które zostanie także uwiecznione na nowym, jeszcze niezatytułowanym albumie.


Poniżej możecie przeczytać fragment wywiadu z zespołem 33. Cały wywiad dostępny jest w styczniowym informatorze Klubu Żak.
Autor: Jarosław Kowal


Sztuczna inteligencja nigdy
nie nauczy się ludzkich emocji

Zespół 33
fot.: Sophie Klock

Industrial, nowa muzyka, techno, renesansowa polifonia, eksperymentalny pop, barok, punk rock i performance – z tych wszystkich, skrajnie różnych elementów powstała muzyka 33. O jej źródłach opowiadają założyciele tego nieustannie ewoluującego projektu –  Alexander Iezzi, amerykański multidyscyplinarny artysta wywodzący się ze sceny punkowej oraz pochodzący z Belgii Billy Bultheel, specjalista od średniowiecznej i barokowej muzyki europejskiej.

Jarosław Kowal: W numerologii liczba 33 określana jest jako „mistrzowska” i reprezentuje czystą miłość oraz wewnętrzną siłę. Z tych powodów wybraliście ją na nazwę zespołu?

Billy Bultheel: O ile dobrze pamiętam, to Alex zaproponował nazwę „33”, bo obydwaj byliśmy w wieku trzydziestu trzech lat, kiedy pracowaliśmy nad pierwszym albumem. Szybko jednak numerologiczne znaczenie stało się istotniejsze, czyli właśnie miłość i boskie stworzenie. Z numerologią wiąże się także tytuł albumu – wybraliśmy „33-69”, bo według Nikoli Tesli liczba 369 była kodem do zrozumienia wszechświata.

J.K.: Nazwa zespołu odwołuje się do duchowości, ale nie tylko ona – wasza muzyka również ma niemalże uduchowiony charakter. We współczesnych społeczeństwach istotność tej sfery człowieczeństwa jest jednak coraz mniejsza – tracimy coś bez niej?

Alexander Iezzi: Na odmienne sposoby obydwaj jesteśmy zainteresowani ludzką duchowością, postrzeganą w różnoraki sposób – z perspektywy muzycznej, psychologicznej, teologicznej. Uważam, że warto zagłębiać się w tę warstwę ludzkiej egzystencji, ale podejrzewam, że dla wielu osób trudne jest odnalezienie kontekstu, w jakim mogłyby tego spróbować. Nie powiedziałbym jednak, że jest to niezbędne. Nie każdy szuka i potrzebuje duchowości.

B.B.: Ukryliśmy na albumie różne detale, po jednorazowym przesłuchaniu być może trudne do wychwycenia. Nieoczywiste znaczenia pewnych elementów muzycznych albo odwrotnie – metody, które sprawiają, że coś może wydawać się zawierać głębokie przesłanie, a faktycznie nie ma takiego. Myślę, że duchowość w dużym stopniu bierze się z pragnienia ujrzenia czegoś więcej w prostych rzeczach czy zjawiskach. Silna wola potrafi sprawić, że coś z czasem staje się prawdziwe. Na przykład w utworze Sexus sięgnęliśmy po łacinę – język znany coraz węższemu gronu osób, kojarzący się z kościołem i religią. Tekst utworu opowiada jednak o kimś, która uprawia seks pod mostem. Powiedziałbym, że jest to wręcz antyduchowy kawałek [śmiech]. Zabawa ze znaczeniami potrafi przynieść bardzo ciekawe rezultaty i może sprawić, że coś nabierze znacznie głębszego sensu niż został w to włożony.

J.K.: Chcielibyście wprowadzać publiczność w jakiś specyficzny stan poprzez muzykę?

B.B.: Sam nie wiem… Może w stan schizofrenii [śmiech]? Ważną rolę pełnią koncerty. Kiedy zaczynaliśmy rozmawiać o tym, jak przenieść naszą muzykę na scenę, od razu wiedzieliśmy, że koncerty powinny się odbywać albo na parkiecie, albo w miejscu, gdzie publiczność będzie mogła zamknąć oczy i oddać się fantazjowaniu. Aktywne zaangażowaniu słuchaczy jest dla nas istotne – obojętnie czy będzie to fizyczna interakcja z muzyką poprzez taniec, czy zatracenie się w myślach i wyobraźni. Ostatecznie jednak podczas wielu naszych koncertów ludzie po prostu siedzą na krzesłach [śmiech].

J.K.: Trudno dookreślić, jaką właściwie tworzycie muzykę. Są w niej elementy techno, industrialu, nowej muzyki, eksperymentalnego popu, jest operowy śpiew i wiele więcej. Lubicie bawić się gatunkowymi schematami i przekształcać je?

A.I.: Korzystanie ze schematów w muzyce przypomina odwoływanie się do duchowości na podobnej zasadzie, o jakiej chwilę wcześniej rozmawialiśmy – dzięki temu ludzie mogą poczuć bliższy więź i mają, do czego się odnieść, choć ten sam utwór dla różnych osób może być czymś zupełnie innym. Kiedy komponujemy, często zastanawiamy się nad stylami, po jakie chcemy sięgnąć. Wiemy, do czego się odwołujemy, ale dzieje się to w bardzo naturalny sposób. Na bazie muzyki, z jakiej się wywodzimy, jakiej słuchamy i jaką wcześniej tworzyliśmy w innych projektach. Mamy tak różne doświadczenia, że nasza wspólna twórczość nie mogłaby brzmieć inaczej.

B.B.: Słuchamy bardzo zróżnicowanej muzyki – poważnej, eksperymentalnej, ambientu, metalu, popu. Kiedy ktoś ma tak rozległe zainteresowania jako słuchacz, trudno, żeby trzymał się tylko jednego stylu jako muzyk. Wiele naszych utworów powstaje poprzez improwizację. Spędzamy całe dnie w studiu i robimy z instrumentami to, co przyjdzie nam do głów. Rozrzut możliwości nie jest właściwie niczym ograniczony – raz możemy robić coś wokół jednego akordu Chopina, później wokół beatu Aphex Twin.

J.K.: Nie wiem, czy da się jeszcze stworzyć coś naprawdę nowego – prawdopodobnie potrzebowalibyśmy nowych instrumentów albo na drodze ewolucji musiałyby nam wyrosnąć dodatkowe palce – ale można tworzyć połączenia wpływów, na jakie nikt wcześniej nie wpadł. Takie podejście jest u was bardzo wyraźne, ale czy przyświecało wam założenie, że chcecie stworzyć coś nowego?

A.I.: Na pewno dlatego tak bardzo interesuje nas współpracowanie z wieloma osobami z różnych dziedzin sztuki, bo chcemy zmierzać w nieznane. Nigdy nie wygląda to jednak tak, że zakładamy zrealizowanie jakiegoś pomysłu tylko dlatego, bo nikt wcześniej nie odważył się na coś podobnego. Billy specjalizuje się we wczesnej muzyce renesansowej, ja wywodzę się z punkowej i eksperymentalnej sceny, więc nawet zestawienie wyłącznie nas dwóch poskutkowało bardzo specyficzną, niespotykaną mieszanką. Wyszło to jednak naturalnie, nigdy nie skupialiśmy się na poszukiwaniu „nowego”. Nie wydaje mi się, by wytyczanie sobie takiego celu mogło popychać ku produktywnym działaniom.

B.B.: Nigdy nie wychodziłem z założenia, że trzeba tworzyć coś nowego. Pewnie dlatego, bo mam obsesję na punkcie muzyki dawnej [śmiech]. Wydaje mi się zresztą, że nikt nigdy nie stworzył czegoś nowego, kiedy usilnie do tego dążył. Do tego potrzeba spontaniczności i kierowania się intuicją.

A.I.: To prawda. W trakcie pracy nad albumem takie myśli w ogóle nie przychodziły nam do głów. Byliśmy zafiksowani na przykład na muzyce Mendelssohna, ale w wymiarze skoncentrowanym na szczegółach. Zagłębialiśmy się na przykład w tylko jeden takt. Nawet jeżeli efekt okazał się mieć oryginalne brzmienie, w ogóle o to nie zabiegaliśmy. Zastanawialiśmy się raczej, co można z tym jednym taktem zrobić, jak bardzo rozciągnąć jego ramy.

J.K.: W każdej dziedzinie współczesnych sztuk pięknych ludzie zaangażowani w jedną z nich interesują się również inną – eksperymentalni filmowcy sięgają po poezję, fotografowie i artyści wizualni dociekają, co dzieje się w malarstwie i tak dalej. Muzyka natomiast często wydaje się być odcięta od świata sztuki. Jest inaczej konsumowana – nikt nie ogląda na przykład prac współczesnych malarzy na telefonie w trakcie jazdy autobusem, a w dodatku wiele osób uważa, że muzyka powinna być darmowa. Co do tego doprowadziło i jak to zmienić?

A.I.: Do muzyki często podchodzi się bardzo dosłownie i bezpośrednio. Na ogół wystarczy przesłuchać kilka sekund pojedynczego utworu i większość osób jest już w stanie stwierdzić, czy dana muzyka podoba się im, czy nie. Nie potrzeba do tego żadnej dodatkowej wiedzy w przeciwieństwie do wielu innych dziedzin sztuki. Być może stąd wziął się ten rozłam, a dodatkowo pogłębiło go powstanie branży muzycznej. O sztukach wizualnych można powiedzieć, że są do przesady zinstytucjonalizowane, ale nigdy nie stała za nimi żadna branża, która próbowałaby narzucać kierunek działań. Z drugiej strony nastały dla przemysłu muzycznego trudne czasy, bo nagrywanie i wydawanie bez wsparcia wytwórni płytowych nie jest już problemem. To pozwala z kolei skupiać się na artystycznym wymiarze muzyki, a nie na zadowalaniu kogoś wynikami sprzedaży. Możliwe, że doprowadzi to do zmiany nastawienia każdego, kto jest odbiorcą muzyki. Przynajmniej w jej niekomercyjnym wymiarze. Myślę, że wszystko zmierza w dobrym kierunku – ku relacji artysty z innymi artystami i z zainteresowanymi sztuką osobami, a nie relacji wielkiej firmy z jej klientami.

J.K.: Współpraca z wieloma osobami z różnych obszarów sztuki na pewno stale dokarmia kreatywność, ale podejrzewam, że może być problematyczna, kiedy chce się przenieść muzykę ze studia na scenę. Większość koncertów wykonujecie obecnie razem z Ivanem Chengiem, ale czy skład 33 będzie się w przyszłości zmieniał?

B.B.: Trio w składzie z Ivanem faktycznie stało się naszym podstawowym składem koncertowym, ale kończymy właśnie prace nad drugim albumem i powstało przy nim kompletnie nowe uniwersum pełne przeróżnych artystów. Przy okazji kolejna osoba dołączyła jako bardziej stały członek zespołu, ale musimy jeszcze dopracować formułę występów w kwartecie. W każdym razie fundamentem konceptu stojącego za 33 jest płynna konstelacja artystów, nad którą ja i Alex czuwamy. Dzięki współpracy z kolejnymi osobami, pojawiają się świeże pomysły i muzyka pozostaje żywa. Już samo ustalanie składu przy każdym poszczególnym utworze jest dzięki temu działaniem twórczym, można je uznać za część procesu komponowania.

A.I.: Koncerty z Ivanem dobrze się sprawdzają także dlatego, bo świetnie potrafi zastąpić każdą z osób, które brały udział w nagrywaniu albumu. Przygotowaliśmy nowe aranżacje we trzech i brzmią równie interesująco. Jeżdżenie w trasy z dziesięcioma osobami po to, żeby każda wzięła udział w wykonaniu tylko jednego utworu dla wszystkich byłoby kłopotliwe i kosztowne. Dobrze mieć kogoś, kto jest w stanie zreinterpretować ten materiał po swojemu, z równie udanym skutkiem.


Bilety w pełnej cenie 50 zł dostępne są na stronie internetowej Klubu Żak oraz w kasie Klubu Żak.

30 zł – ulgowe
45 zł – zniżka na Kartę do Kultury
50 zł – bez zniżek

Bilety ulgowe i zniżkowe można kupić tylko w kasie Klubu Żak wyłącznie za okazaniem ważnej legitymacji i karty przy zakupie biletów (1 bilet na 1 legitymację / 1 kartę).

Ulgowe bilety przysługują wyłącznie studentom studiów stacjonarnych i niestacjonarnych (licencjackich i magisterskich, do 26 roku życia), uczniom, emerytom i rencistom, na Kartę Dużej Rodziny – za okazaniem aktualnej, właściwej legitymacji lub Karty.

Bilety bez zniżek można nabywać w sklepie internetowym
Regulaminy sprzedaży znajdują się na stronie Klubu Żak klubzak.com.pl

Sprzedaż biletów oraz rezerwacje prowadzi kasa Klubu Żak codziennie w godzinach od 15.00 do 21.00 (w sb. i nd. od g.16.00). Kontakt: kasa@klubzak.com.pl; Tel. 58 344 05 73 lub 58 345 15 90 – w.117

Wydarzenie na facebook