
Wizytacja obcego może najpierw przypominać zwykłą grypę – zacznie się bólami mięśni i osłabieniem organizmu. Potem może pojawić się wysypka. Wówczas jednak nasza krew nie należy już do nas, ale do „obcego”. Na znajomych więc trzeba uważać, bo mogą w sobie mieć ukrytego przybysza. 234. Tyle osób w 1981 w Stanach Zjednoczonych „zabrali przybysze”. W 1982 roku ta liczba wzrośnie o ponad 500 osób. W Nowym Jorku łatwo było być obcym. Obcym jako reżyser albo aktor, ale znanym jako muzyk – w zasadzie była to cecha charakterystyczna rosnącej wówczas w siłę kultury No Wave, która stała w opozycji do popularnej Nowej Fali. No Wave burzy harmonię, ale też odzwierciedla to, co zaczęło zbierać coraz szersze plony w środowiskach artystycznych. Ludzie powoływali swoje nowe tożsamości w rodzaju stawania się malarzami, by za chwilę je uśmiercić. Wkrótce zaczęli znikać nie tylko w przenośni, ale i dosłownie.
Osobnym rodzajem obcego musiał być Vladislav Tsukerma – reżyser z ZSRR, który do Nowego Jorku przeprowadził się w 1976 roku i zastał tamtejszą scenę artystyczną już w stanie chaosu. Jednocześnie Tsukerman wspomina w wywiadach o poczuciu absolutnej wolności, które go (z oczywistych względów) uderzyło. Zależało mu, aby oddać to konkretne doznanie w tym konkretnym momencie – tak też powstał projekt szalony, noszący niby znamiona kina znanego, ale w rezultacie ciągle z percepcją filmu pogrywający. Liquid Sky opowiada o poszukiwaniach ludzkich feromonów przez kosmitów i sam zakłada nową skórę – ta sytuuje go gdzieś pomiędzy filmem artystycznym a parodią kina s-f z lat 50. Jeszcze gdzieś jest tu całkowicie świeża forma, która wyrosła z performence’ów muzyków minimal wave – w tym kierunku idzie cała strona plastyczna filmu – od scenografii przez kostiumy, makijaż i efekty specjalne. Festiwal kreatywności trwa w najlepsze – czasem objawi się on skanem przestrzeni przez kosmiczny wizjer podkręcający barwy do granic, innym – serią freeze frame’ów wyciągniętych jak z filmów przedstawiciela Francuskiej Nowej Fali – Chrisa Markera. Tsukerman oraz przyjaciele z pewnością mają plan jak to dziwne przeczucie rozpadającej się wspólnoty ubrać w obrazy.
Pech chce, że Tsukerman nigdy już tak daleko w swojej karierze nie odleci – Liquid Sky będzie zatem faktycznie zatrzymaniem klatki w życiu społeczności, a być może i w historii sztuki. W roli przedstawiciela kina No Wave obraz także sprawdza się jak mało który, ponieważ cechuje go zaskakująca samoświadomość i przede wszystkim spełnienie techniczne, dzięki któremu może on rywalizować również z tytułami spoza swojej niszy (pomimo że No Wave jako nurt filmowy było bardzo interesujące, często obfitowało niestety w statyczne kadry, drewnianą grę aktorską i niedoróbki dźwiękowe, które bardzo przeszkadzały w odbiorze). O jego wyjątkowości i znaczeniu przypomni Nicholas Winding Refn odwołując się do niego w wywiadach i w pewnym sensie, przerabiając wizualne ekscesy Tsukermana w swoim Neon Demon. Tam wspólnotę zjadają rywalizacja oraz próżność, tu niekończący się hedonizm zabiera człowieczeństwo i kończy się wycieczką do innego „nieba”.
Marcin Zimmermann
Piramida Instytut